Twarogowy omlet cesarski

Nie było mnie tu rok.

Dużo się wydarzyło, nawet bardzo. Sporo się zmieniło – do tego stopnia, że nadal sama w to nie wierzę. Ale później patrzę na moją śliczną córeczkę i zalewa mnie taka fala szczęścia, że szczypię się lekko i już jestem pewna, że to nie sen, że naprawdę zostałam mamą.

To tyle, jeśli chodzi o usprawiedliwienia. Moje ma na imię Irenka i waży pięć kilogramów. Ale! Przecież nie zawsze trzeba się usprawiedliwiać, prawda? Ani ciągle przepraszać. I żyć wyrzutami sumienia, że się czegoś nie zrobiło, nie powiedziało albo nie dopilnowało.

Żyć po swojemu, dla siebie i według siebie – nadal się tego uczę. Nie nakładać na siebie czyichś oczekiwań. Dbać o swój komfort, żeby nie zwariować. Znacie to? Tę jazdę bez trzymanki zwaną życiem, kiedy próbujesz zadowolić potrzeby wszystkich, być idealną w każdej roli, a do tego szeroko się uśmiechać? Kochani, tak się nie da. Jak radzi Joanna Kołaczkowska, którą szczerze uwielbiam, nie idź w to. Nie idź w to. Zrezygnuj.

I choć Kołaczkowska miała na myśli spotkanie z niedźwiedziem (wpiszcie sobie w google i się pośmiejcie, nie będę psuć dobrego żartu), ja odradzam wam branie na siebie zbyt wielu spraw, załatwianie ich mimo wszystko i dla wszystkich, ale nie dla siebie. Nie idźcie w to. Zrezygnujcie.

Zamiast tego spójrzcie za okno. Niespiesznie. Zarejestrujcie, czy światło, które przez nie pada, jest ciepłe. Skupcie wzrok na zieleni za oknem, a jeśli jej nie ma, zarzućcie oko na domowe roślinki. Zróbcie sobie kawę. Usiądźcie w ulubionym fotelu, okryjcie się szczelnie kocem. Zajmijcie się tym, na co macie ochotę. I doceńcie tę chwilę.

***

Aby jeszcze mocniej doceniać piękno świata, warto skupić się również na jego walorach smakowych. Dzisiaj przychodzę do was z przepisem na moją wersję omleta cesarskiego – u mnie z dodatkiem mielonego twarogu. Opracowując recepturę, bazowałam na znanym austriackim deserze – Kaiserschmarrn. Nazwa wzięła się od cesarza Franciszka Józefa I i jego żony, która tak bardzo dbała o linię, że w obawie przed wzrostem wagi odmówiła zjedzenia omletu, który przyrządził jej kucharz. Jej mąż miał wówczas zażartować, że zje te „schmarn”, które zostało (z języka niemieckiego – śmieci, bałagan). Omlet posmakował mu tak bardzo, że zjadł więcej niż jedną porcję. Deser gościł na cesarskim stole coraz częściej, aż rozpowszechnił się w całym kraju.

Wyobrażam sobie, że kiedy Franciszek Józef skosztował omletu od żony, ten wyglądał właśnie tak, jak powinien wyglądać omlet cesarski – był w kawałkach, porwany widelcem. Właśnie dlatego to idealne danie dla wszystkich, którzy nie przepadają za gotowaniem, bo obawiają się, że coś im nie wyjdzie. Proszę państwa, wiadomość z ostatniej chwili – ten omlet POWINIEN nie wyjść i być w kawałkach. Swoją drogą uważam, że to geniusz tego dania.

Więc tak – w większej misce mieszamy żółtko, 40 g mąki pszennej, 60 ml mleka i 80 g mielonego twarogu. Ser musi być mielony, to bardzo ważne. Można go kupić w kostkach w dużych marketach. Oczywiście da się też zmielić ser w domu, ale ja – przypominam, młoda mama – nie za bardzo mam na to ochotę i przestrzeń. Wracamy do omleta! Do wysokiej miski blendera wbijamy natomiast białko, dodajemy pół łyżeczki cukru i ubijamy całość na sztywną pianę.

Na niedużej patelence (średnia, nieprzywierająca patelnia) rozpuszczamy łyżeczkę masła. Gdy się roztopi, wykładamy masę omletową i smażymy na niedużym ogniu około pięciu minut – do lekkiego ścięcia brzegów. I teraz trochę zabawy: omlet zsuwamy na talerz, a następnie z talerza przerzucamy z powrotem na patelnię (surową częścią ciasta w stronę patelni). Jeśli się połamie albo nie wyląduje na środku – nie przejmujemy się (nie idź w to!). Smażymy jeszcze kilka minut. Na koniec dzielimy omlet na części, posypujemy pudrem i jemy w takiej postaci lub tak jak ja – z konfiturą wiśniową.

Mam nadzieję, że zrobicie sobie takiego omleta. I mam nadzieję, że wybaczycie mi jakość zdjęć. Ale wiecie co? Nie będę się usprawiedliwiać. Są okej – tyle i aż tyle.

_________

składniki: jajko, 40 g mąki pszennej, 60 ml mleka, pół łyżeczki cukru, 80 g twarogu mielonego (!), puder i konfitura

(Visited 138 times, 1 visits today)

4 myśli na temat “Twarogowy omlet cesarski”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Jak zostałam babą...

Kiedy byłam mała, wujek mówił do mnie „madlajn”, a ja powtarzałam z oślim uporem, że nigdy nie będę gotować, bo to dobre dla bab. Teraz jestem już dorosła i choć w myślach lubię nazywać się po wujkowemu, stałam się babą swojego dzieciństwa – nie wyobrażam sobie siebie bez smaków. [...]