Najprostsze ciasto dyniowe

Słyszeliście kiedyś o elektrycznych łapkach na muchy? No właśnie, ja też nigdy o nich nie słyszałam. A przynajmniej do tej pory. A kiedy sprawdzicie sobie w internecie, przekonacie się, że taka łapka wygląda jak mała rakieta do tenisa i jest bardzo tania, ponieważ można ją nabyć za niecałe dwadzieścia złotych. Działa, jak sama nazwa wskazuje, pod napięciem. Warstwa potencjalnie niebezpieczna dla człowieka jest świetnie zabezpieczona – jednym słowem, jak zapewnia producent, nie ma ryzyka.
Mhm.
Ale od początku.
Siekałam kapary na sos tatarski (do tego była soczysta ryba i chrupiące opiekane ziemniaki – obiad, do którego wracam z sentymentem w co któryś piątek), kiedy Marcin parsknął śmiechem. Spojrzałam na niego zza włosów, które w końcu odrosły, i spytałam, co go tak bawi.
Więc mi powiedział. We Francji pewien starszy pan miał elektryczną łapkę na muchy (pewnie nie on jeden, ale tak sformułowane zdanie dobrze brzmi). I jak to latem bywa, do kuchni, w której gotował obiad, wleciała mucha.
Najpierw moja wyobraźnia wybuchła z całą mocą: chciałabym bowiem znaleźć się we francuskiej kuchni pod koniec lata. Na blacie leżały pewnie pomidory i zioła, doskonałe pieczywo, w lodówce czekały wędliny, mule, masło i sery… Może pan robił quiche (rodzaj tarty), crepes (cienkie, maślane naleśniki), galette (naleśniki gryczane, często z szynką, serem i jajkiem), soupe à l’oignon (zupę cebulową) albo croque madame (wspaniałe grzanki z serem, szynką, jajkiem i szczypiorkiem)? A może lekką sałatę, którą chciał zjeść z kawałkiem porządnej francuskiej bagietki, by zwieńczyć posiłek chrupiącym rogalikiem z listkującego ciasta albo kokilką crème brûlée?
Cóż, na pewno nic nie zjadł. Uruchomił łapkę i zaczął gonić muchę; nie wiedział jednak, że w pomieszczeniu rozszczelnił się gaz.
Wybuchło trzy czwarte domu (!), a pan uciekł w ostatniej chwili.
Zdrętwiałam i natychmiast przestałam marzyć o croissantach z lemon curdem.
Zrobiło mi się go strasznie szkoda. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że przy obiedzie nie dawała mi spokoju jedna myśl:
A co, jeśli mucha przeżyła?
***
Tymczasem zapraszam was na szybkie ciasto dyniowe. Pisząc, że jest szybkie, nie oddałam całej prawdy: ono jest błyskawiczne. Z tą recepturą poradzą sobie wszyscy, nawet osoby, które do tej pory omijały kuchnię szerokim łukiem.
Ciasto jest wilgotne (niesamowicie), miękkie, puszyste i nieziemsko smaczne. Na górę nadają się wszystkie owoce: śliwki, jabłka, gruszki. Ja wybrałam wersję z renklodami.

Zanim zaczniecie działać, przeczytajcie przepis do końca i doczytajcie przypis o musie z dyni 😉

Zlokalizujcie w pomieszczeniu mikser z widełkami (najprostszy). Wbijcie jajko (w całości, bez zabawy z oddzielaniem) i zmiksujcie je z rozgniecionym widelcem bananem (obranym ze skórki). Dodajcie skórkę z cytryny i wyciśnięty z niej sok (najpierw skórka, potem sok), a także 1/3 łyżeczki cynamonu, 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, 1/2 łyżeczki sody oraz łyżkę cukru z wanilią. Całość zmiksujcie z ośmioma łyżkami oleju, aż powstanie gładka masa. Teraz brakuje tylko 3/4 szklanki drobnego cukru, 200 g musu z dyni* i 300 g mąki (nie musicie jej przesiewać). Zmiksujcie całość dokładnie, ale nieprzesadnie długo. Wyłóżcie masę na klasyczną kwadratową blaszkę wyłożoną papierem, ułóżcie pokrojone na ósemki połówki śliwek (czyli na plasterki), koniecznie skórką do dołu. Pieczcie w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez 25-30 minut. Podawajcie posypane z cukrem pudrem, najlepiej ciepłe – wtedy ciasto jest najlepsze.

* Mus z dyni: Dynię (tutaj odmianę hokkaido) pokroiłam, obrałam, pokroiłam na kawałki i zagotowałam w odrobinie wody (zawsze wlewam na oko, by nie przesadzić w żadną stronę). Zazwyczaj ta “odrobina” to ok. 1/4 rondla. Kiedy dynia jest miękka, studzę ją i blenduję na mus. Ten przechowuję w słoiku w lodówce do tygodnia albo mrożę (w woreczkach do mrożenia żywności). Z ćwiartki średniej dyni wyjdzie wam ok. 300 g musu.

____
lista składników: jajko, banan (mały, najlepiej z brązową skórką), sok i skórka z jednej cytryny, 8 łyżek oleju rzepakowego, 3/4 szklanki drobnego cukru do wypieków, 1/3 łyżeczki cynamonu, 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, 1/2 łyżeczki sody, łyżka cukru z wanilią, 200 g musu z dyni i 300 g mąki pszennej (użyłam wrocławskiej)

*
*
*
*
*
(Visited 129 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Jak zostałam babą...

Kiedy byłam mała, wujek mówił do mnie „madlajn”, a ja powtarzałam z oślim uporem, że nigdy nie będę gotować, bo to dobre dla bab. Teraz jestem już dorosła i choć w myślach lubię nazywać się po wujkowemu, stałam się babą swojego dzieciństwa – nie wyobrażam sobie siebie bez smaków. [...]