Z tęsknoty za latem – drożdżówki

Miałam piec sernik, waniliowy zresztą, ale plany się zmieniły. Weszłam bowiem do sklepu i patrzę: truskawki. Wiem, że z Hiszpanii, wiem, że mało słodkie, że smakują folią… Ale truskawki. Każdy owocożerca mnie zrozumie: truskawki to truskawki, kuszą zawsze.

Więc kupiłam małe pudełeczko i podreptałam z nim do domu. W drodze zastanawiałam się, co zrobić z tej garści owoców. W końcu pomyślałam o drożdżówkach: latem piekę je niemal codziennie. Uwielbiam puszyste ciasto, kwaskowatość owoców i słodycz rozpływającej się w ustach kruszonki… Czy ktokolwiek zna większy przysmak niż ciepły kawałek drożdżówki wyjętej chwilę temu z pieca…? Ja nie znam!

Niebawem ciasto rosło pod ściereczką (250 g mąki przesiałam do miski, dodałam 15 g świeżych drożdży rozpuszczonych w 100 ml letniego mleka, wbiłam jajko, wsypałam 4 łyżki cukru lub ksylitolu i otarłam skórkę z cytryny – całość zagniotłam). Usiadłam w fotelu z filiżanką kawy, odblokowałam telefon, włączyłam wiadomości i patrzę: 99-letni Włoch wystąpił o rozwód! Jeśli jego plany uda się wcielić w życie, zostanie najstarszym rozwodnikiem w historii.

Zaintrygowana, doczytałam artykuł do końca. Krótko przed świętami wiekowy mąż znalazł listy równie wiekowej żony, które rzeczona pisała przed 70 laty do kochanka. Korespondencja została schowana do szuflady w komodzie i wydawać by się mogło, że nikt o niej nie będzie pamiętał ani tym bardziej nie domyśli się, że coś może być nie tak. A jednak! Przewrotny los dał małżonkom pstryczka w nos i zostawił ich samych z problemem. Było nie było – poważnym!

Mąż – jak prawdziwy Włoch – oznajmił od razu, że nie może tak żyć: wystąpił o rozwód. Na nic zdały się prośby i przeprosiny – pan czuł się oszukany (ciężko się dziwić!). Sprawa jest w toku – jeśli kiedyś usłyszycie o dziewięćdziesięcioletnim staruszku-rozwodniku, wiedzcie, że to on. Pan, który na pewno zjadł w swoim życiu całe mnóstwo drożdżówek – co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości.

Chcecie wiedzieć, co zrobić z wyrośniętym ciastem? Przełożyć je na omączony blat. W tym czasie nagrzejcie piekarnik na 180 stopni. Z ciasta uformujcie wałek, pokrójcie go na równe części, uformujcie bułeczki, zróbcie na środku wgłębienia. Polecam połączyć konfiturę z moreli (ze sklepu lub domową) i pokrojone w ósemki truskawki. Całość smaruję rozbełtanym jajkiem i posypuję kruszonką (zagniatam 30 g masła z 50 g mąki i 25 g cukru). Drożdżówki piekę ok. 12-14 minut.

Kiedy wyjmuję je z pieca, mam ochotę płakać z zachwytu nad zapachem, wyglądem i smakiem (w tej kolejności). Upieczcie sobie porcję bułeczek i pomyślcie o panu, który nie zniósł ciężaru przeterminowanych listów miłosnych żony do kochanka. Pewnie ciężko żyć bez świadomości, że oszukuje cię najbliższa osoba – tak samo, jak ciężko żyć bez ciepłych drożdżówek i dobrego jedzenia. Ale myślę, że najlepiej żyć prawdziwie, bez kłamania i oszukiwania. Domowe, prawdziwe ciastka też smakują dużo lepiej. To drugie przetestowałam, a tego pierwszego testować nie zamierzam 🙂

 

M.

___

lista składników: 250 g mąki, 15 g świeżych drożdży, 4 łyżki cukru lub ksylitolu, jajko, 100 ml mleka, skórka z cytryny

dodatkowo: słoiczek konfitury morelowej, garść truskawek

kruszonka: 50 g mąki, 30 g masła, 25 g cukru

 

(Visited 248 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Jak zostałam babą...

Kiedy byłam mała, wujek mówił do mnie „madlajn”, a ja powtarzałam z oślim uporem, że nigdy nie będę gotować, bo to dobre dla bab. Teraz jestem już dorosła i choć w myślach lubię nazywać się po wujkowemu, stałam się babą swojego dzieciństwa – nie wyobrażam sobie siebie bez smaków. [...]