Kopytka w sosie śmietanowym z jarmużem
Kiedy byłam mała, bardzo lubiłam robić z mamą kopytka. Właściwie “robić” to za dużo powiedziane: moim skromnym zadaniem było odkrawanie równych kawałków ciasta, natomiast mama od razu wrzucała je do wrzątku. Wydawało mi się, że jestem nieoceniona i dzięki mnie robota idzie bardzo sprawnie, ale myślę, że zadowolona byłam tylko ja: mama z pewnością miała mnóstwo sprzątania, bo ja zawsze musiałam “niechcący” nabroić. Tu strzepnęłam kopczyk mąki na podłogę, tam upypłałam palec w cieście i przeczesałam nim włosy, a jeszcze innym razem zamaszyście podałam mamie kluskę, która zamiast na blacie wylądowała na maminej bluzce. Rozpierająca mnie od młodu energia znajduje ujście w najmniej odpowiednich momentach, ale cóż – przyzwyczaiłam się, a bliscy kwitują moje najnowsze dokonania zaledwie delikatnym skrętem głowy. Nic ich nie dziwi – co z kolei dziwi mnie. Przecież nie broję aż tak bardzo! Któż by liczył wyrwany kabel od odkurzacza, zerwaną zasłonkę i zgięty widelec?
***
Pozostając w kluskowym temacie, postanowiłam podzielić się z wami przepisem na moje najulubieńsze kopytka w delikatnym sosie śmietanowym z jarmużem i prażonymi płatkami migdałów. W tym daniu jest wszystko, czego oczekuję od idealnego obiadu: rozpływające się w ustach kluseczki, śmietanowy sos ze zdrowym jarmużem (konkretną śmietankę rewelacyjnie równoważą lekkie kapuściane liście) i chrupiące migdały, które sprawiają, że miękkie kopytka nabierają dodatkowej, ciekawej konsystencji. Plusów jest więcej, bo całość robi się błyskawicznie.
Ciężko podać przepis na idealne kopytka, choć takowych w internetach i książkach nie brakuje. Każdy, kto kiedykolwiek gotował ziemniaki, wie, że mają one przeróżne konsystencje: czasami są mączyste, innym razem zwarte… Właśnie dlatego ciężko napisać: weźcie kilogram ziemniaków i dodajcie 200 g mąki. Takiego dokładnego przepisu nie ma i nie będzie, jeśli mam być szczera: po prostu nie chcę, żebyście pieczołowicie odmierzali gramatury i się rozczarowali, że kluski wyszły jakieś takie… dziwne.
Powiem wam, co jest potrzebne na obiad dla 3-4 osób: kilogram kartofli (nie napiszę jakich, bo jest sporo odmian, a na straganie ciężko się doprosić o stosowną informację – ja biorę takie, jakie są). Najlepiej obrać je i ugotować dzień wcześniej, żeby się przestudziły. Kiedy będą zimne, trzeba przecisnąć je przez praskę, dodać do smaku sól i pieprz, wbić jajko (jedno) oraz zabrać się za dosypywanie mąki. Jednocześnie wyrabiamy masę i podsypujemy ją mąką, ja robię to stopniowo i naprawdę za każdym razem kończy się na innej ilości. Przyda się wam tylko jedna informacja: konsystencja ciasta musi być zwarta: masa nie może się ani kleić, ani być zbyt sucha.
Gotową kulkę ciasta dzielę na cztery kawałki, formuję cztery wałki i kroję kopytka – w dowolny sposób: na ukos lub prosto. Gotuję je w BULGOCZĄCEJ wodzie z dodatkiem soli (nigdy nie gotujemy klusek w zimnej wodzie). Na tym etapie uważamy: kiedy kopytka wypłyną na powierzchnię, wyławiamy je łyżką cedzakową i pozostawiamy na durszlaku, by odciekły.
Zabieram się za sos: na patelni rozpuszczam łyżkę klarowanego masła i podsmażam jarmuż (bez twardych łodyg). Solę go do smaku, bez brawury. Na drugiej patelni na kolejnej łyżce masła klarowanego podsmażam drobniutko pokrojoną szalotkę oprószoną solą i pieprzem, a kiedy się zeszkli, zalewam ją 30% śmietanką wiejską (200 ml). Nad patelnią przesiewam czubatą łyżeczkę mąki ziemniaczanej i mieszam całość, żeby nie zrobiły się grudki. Dodaję jarmuż i ewentualnie doprawiam do smaku. Na suchej patelni prażę (bez dodatku tłuszczu) płatki migdałów. Kopytka przekładam na patelnię z sosem, mieszam dokładnie, ale delikatnie, by kluski się nie rozpadły, ale oblepiły sosikiem. Podaję w formie żeliwnej, bo tak prezentują się (według mnie) najładniej. Po ochach i achach przekładam gościom na talerze i posypuję hojnie płatkami. Gotowe! Koniecznie musicie spróbować tej wariacji na temat klasycznego polskiego dodatku do obiadu – bo kopytka mogą być jego głównym tematem!
___
***
Pozostając w kluskowym temacie, postanowiłam podzielić się z wami przepisem na moje najulubieńsze kopytka w delikatnym sosie śmietanowym z jarmużem i prażonymi płatkami migdałów. W tym daniu jest wszystko, czego oczekuję od idealnego obiadu: rozpływające się w ustach kluseczki, śmietanowy sos ze zdrowym jarmużem (konkretną śmietankę rewelacyjnie równoważą lekkie kapuściane liście) i chrupiące migdały, które sprawiają, że miękkie kopytka nabierają dodatkowej, ciekawej konsystencji. Plusów jest więcej, bo całość robi się błyskawicznie.
Ciężko podać przepis na idealne kopytka, choć takowych w internetach i książkach nie brakuje. Każdy, kto kiedykolwiek gotował ziemniaki, wie, że mają one przeróżne konsystencje: czasami są mączyste, innym razem zwarte… Właśnie dlatego ciężko napisać: weźcie kilogram ziemniaków i dodajcie 200 g mąki. Takiego dokładnego przepisu nie ma i nie będzie, jeśli mam być szczera: po prostu nie chcę, żebyście pieczołowicie odmierzali gramatury i się rozczarowali, że kluski wyszły jakieś takie… dziwne.
Powiem wam, co jest potrzebne na obiad dla 3-4 osób: kilogram kartofli (nie napiszę jakich, bo jest sporo odmian, a na straganie ciężko się doprosić o stosowną informację – ja biorę takie, jakie są). Najlepiej obrać je i ugotować dzień wcześniej, żeby się przestudziły. Kiedy będą zimne, trzeba przecisnąć je przez praskę, dodać do smaku sól i pieprz, wbić jajko (jedno) oraz zabrać się za dosypywanie mąki. Jednocześnie wyrabiamy masę i podsypujemy ją mąką, ja robię to stopniowo i naprawdę za każdym razem kończy się na innej ilości. Przyda się wam tylko jedna informacja: konsystencja ciasta musi być zwarta: masa nie może się ani kleić, ani być zbyt sucha.
Gotową kulkę ciasta dzielę na cztery kawałki, formuję cztery wałki i kroję kopytka – w dowolny sposób: na ukos lub prosto. Gotuję je w BULGOCZĄCEJ wodzie z dodatkiem soli (nigdy nie gotujemy klusek w zimnej wodzie). Na tym etapie uważamy: kiedy kopytka wypłyną na powierzchnię, wyławiamy je łyżką cedzakową i pozostawiamy na durszlaku, by odciekły.
Zabieram się za sos: na patelni rozpuszczam łyżkę klarowanego masła i podsmażam jarmuż (bez twardych łodyg). Solę go do smaku, bez brawury. Na drugiej patelni na kolejnej łyżce masła klarowanego podsmażam drobniutko pokrojoną szalotkę oprószoną solą i pieprzem, a kiedy się zeszkli, zalewam ją 30% śmietanką wiejską (200 ml). Nad patelnią przesiewam czubatą łyżeczkę mąki ziemniaczanej i mieszam całość, żeby nie zrobiły się grudki. Dodaję jarmuż i ewentualnie doprawiam do smaku. Na suchej patelni prażę (bez dodatku tłuszczu) płatki migdałów. Kopytka przekładam na patelnię z sosem, mieszam dokładnie, ale delikatnie, by kluski się nie rozpadły, ale oblepiły sosikiem. Podaję w formie żeliwnej, bo tak prezentują się (według mnie) najładniej. Po ochach i achach przekładam gościom na talerze i posypuję hojnie płatkami. Gotowe! Koniecznie musicie spróbować tej wariacji na temat klasycznego polskiego dodatku do obiadu – bo kopytka mogą być jego głównym tematem!
___
kopytka: ponad kilogram ziemniaków (po obraniu ok. kilogram), jajko, sól, pieprz, mąka pszenna do podsypywania
sos: 2 łyżki masła klarowanego, kilka dużych gałązek jarmużu (obieramy go z łodyg, zostawiamy tylko liście), szalotka, 200 ml słodkiej wiejskiej śmietanki 30% (najlepiej ekologicznej), czubata łyżeczka mąki ziemniaczanej, sól i pieprz do smaku, ok. 100-150 g płatków migdałów
(Visited 554 times, 1 visits today)