Idealne (zdjęcie) brownie
Jak powinno wyglądać idealne zdjęcie?
Z jednej strony wiem, a z drugiej wciąż się tego uczę. Dobry kadr, idealne światło, dopracowana ekspozycja i gładkie, przyjemne dla oka tło. Niby nic, a tak to się zaczyna! Niby nic, a wcale nie tak łatwo zebrać wszystkie elementy w całość!
Kiedy zaczęłam fotografować jedzenie, robiłam zdjęcia komórką, przy paskudnym świetle, męcząc się wierutnie, ale i odczuwając satysfakcję, kiedy osiągnęłam zadowalające efekty. Czasami okoliczności sprzyjały: puder na pączkach pięknie pękał, telefon potrafił złapać ten detal, a ładnie ułożone racuchy w pełnym słońcu wyglądały niezwykle apetycznie.
Nie oszukujmy się: robienie zdjęć telefonem jest jak pieczenie pierwszej bezy. Może wyjść, ale można też osiągnąć spektakularną klęskę.
Takie komórkowe zdjęcia idealnie wpisują się w zestawienie “oczekiwania versus rzeczywistość”. W wyobraźni widzisz wilgotne, soczyste kawałki brownie ułożone bezpośrednio na sobie, z delikatnym malinowym akcentem i słynnym rozmytym tłem, które wydobywa głębię ostrości tego, co znajduje się na pierwszym planie. Potem robisz fotę komórką i masz ochotę płakać: w rzeczywistości nawet najapetyczniejsze ciasto traci na wyglądzie, zbija się w ciemną kluskę, a tło jest tak samo ostre jak przód, co daje opłakane efekty.
Nie mówię już o fotografowaniu makaronów czy mało efektownych dań, takich jak kotlety schabowe i kluski. No nie da się: komórka nie pobawi się światłem, nie złapie głębi, nie podkreśli, nie wyostrzy. A przynajmniej nie pozwoli osiągnąć tego poziomu, co profesjonalny sprzęt.
Jestem estetką, więc te zdjęcia nie dawały mi spokoju.
I jakieś dwa tygodnie temu stało się: dostałam go (mam najlepszego chłopaka na świecie – widział, że jestem zniechęcona, słyszał, że troszku marudkam, i po prostu przyniósł mi śliczny aparacik). Po kilku dniach dokupiłam obiektyw dedykowany do zdjęć makro, a więc idealny do fotografii kulinarnej. Zrobiłam pierwsze zdjęcie… i przepadłam.
Rozpływam się w zachwytach, jak pięknie można uchwycić moment, jak cudnie można podkreślić detale, doświetlić ekspozycję, wyostrzyć przód i zamazać tył. Teraz z rozkoszą układam tła, piekę, robię zdjęcia, łażę po pchlich targach, kupuję przedwojenne łyżki i miseczki. Kiedy przytośtałam z IKEA torbę talerzy, deskę do serwowania dań i tacę, M. zażartował, że dla własnego dobra powinnam wybierać się w takie miejsca z odliczonymi pieniędzmi. Mama poradziła, żebym nie zabierała ze sobą karty płatniczej (sprytne).
Robienie zdjęć daje mnóstwo radości. Dużo radości dają też osoby, które chcą pomóc całkiem bezinteresownie. Mam to szczęście, że w 99% przypadkach trafiam na dobrych ludzi. Ostatnio trafiłam na Pana S. i Panią A., którzy w try miga załatwili mi dwie olbrzymie betonowe płyty gresowe – piękne, w odcieniach szarości, z delikatnymi przebarwieniami. Układam je prostopadle do siebie i otrzymuję genialne tło do robienia zdjęć – serdecznie polecam tę sztuczkę wszystkim fotografom amatorom. Takie płyty z pewnością zainteresują też tych, którzy myślą o remoncie domu – siedziba firmy mieści się w Poznaniu, serdecznie ją polecam i daję serduszka: www.grupamo.pl.
A jeśli nie dowierzacie i myślicie: “Frr, wymysły”, to spójrzcie na zdjęcia poniżej. Upiekłam brownie i w końcu udało mi się wydobyć z niego całą czekoladowość, miękkość, kruchość i słodycz. Widzicie betonowe tło…? Dzięki, Grupa Mo!
***
Zrobienie brownie trwa chwil kilka, więc serdecznie polecam wypróbować przepis. W garnuszku na małym ogniu rozpuszczam 200 g masła, 100 g mlecznej czekolady i 100 g gorzkiej (ten zapach!). W tym czasie przesiewam do miski 150 g mąki pszennej, dodaję 200 g cukru, szczyptę soli i 3 jajka. Całość lekko rozcieram na puszystą masę, a na koniec dodaję przestudzoną mieszankę maślano-czekoladową. Mieszam chwilę do połączenia składników.
Brownie przekładam na wyłożoną papierem kwadratową blaszkę (24 cm). Na wierzchu kruszę maliny. Brownie piekę 30 minut w 170 (termoobieg).
Brownie jest wyborne – zarówno, jeśli chodzi o jedzenie, jak i fotografowanie. Spróbujcie przynajmniej tego pierwszego!
M.
___
lista składników: 100 g mlecznej czekolady, 100 g gorzkiej czekolady, 200 g masła, 200 g cukru, szczypta soli, 150 g mąki pszennej, 3 jaja, garść malin (mrożonych lub świeżych)
Ola says:
Jest tak pyszne, jak dobrze wygląda? 😀