Jakby naleśniki z nutellą i jagodami

Pierwszy łyk kawy jest pocieszający, niezawodny.

Kremowa, puszysta mleczna czapa lekko osiada na ustach i delikatnie otula od środka, dostarczając przyjemnych bodźców całemu ciału. Picie kawy to dla mnie jeden z najmilszych momentów w ciągu dnia – podobnie, jak popołudniowa przejażdżka rowerowa, jeśli tylko można się na nią wybrać.

Tydzień temu rozkoszowałam się kawą i słońcem. Była sobota i sama świadomość tego stanu rzeczy sprawiała, że uśmiechałam się od ucha do ucha. Pierwszy raz w przedwiosennym sezonie jechałam czarną damką z koszykiem wyściełanym materiałem w soczyste czereśnie. Prowadziłam rower lekko i z niekłamaną przyjemnością, sunąc stosunkowo szybko po podmiejskim osiedlu. W dali widziałam dwie starsze panie, które prowadziły nie pierwszej młodości rowery – pomyślałam sobie, że to bardzo ładnie i pięknie, że tak spędzają razem czas.

Szybko je dogoniłam i zastrzygłam uszami. Dobiegł mnie słaby, charakterystyczny dla starszych ludzi, nieco łamiący się głosik:

– Wczoraj miałam jakby depresję…

Prawie wjechałam do rowu z wrażenia! Ale szybko sobie uświadomiłam, że wszyscy bez względu na wiek mamy codziennie „jakby depresję”. Nie ważne, czy mamy osiemnaście lat, czy osiemdziesiąt – „jakby depresja” może nas dopaść zawsze i wszędzie. To dość poważny stan, z którego trudno się wykaraskać, ale oczywiście jest to możliwe. „Jakby depresja” wiąże się z apatią, malkontenctwem, brakiem sił do życia i takim zniechęceniem, że się nie może ruszyć dużym palcem od stopy. Wszystko nam wtedy nie pasuje – pączki są za mało słodkie, zupa przesolona, kwiatki niezbyt wiosenne, a śnieg nazbyt biały. Z tego stanu można wyjść obronną ręką, ale równie dobrze może się z niego zrobić dramat nad dramaty – decyzja należy do nas.

Więc w lewo albo prawo. Zawsze mamy wybór! Można wstać niechętnie i złą stroną, ponarzekać na pogodę, niedostatecznie smaczną owsiankę i niedoprasowaną koszulę, a „jakby depresja” przerodzi się w odrazę do wszystkiego w ogóle. Można też wstać z łóżka pewnie i zdecydowanie, ze smakiem zjeść ulubione śniadanie, przesłać ukochanej osobie buziaka na dzień dobry i porozmawiać na przystanku ze starszym panem, który tak jak my czeka na spóźniony autobus. Przy takim podejściu myśli depresyjne pozostają myślami i nigdy nie biorą nad nami kontroli, pozostając w sferze „jakby”. Jeszcze raz, dla pewności – decyzja należy do nas.

„Jakby depresja” to poważny stan, który wymaga poważnych środków zaradczych, np. dobrego jedzenia, na ten przykład naleśników. Polecam i szanuję, bo naleśniki to jedna z moich ulubionych przekąsek. Są proste, a zarazem wyjątkowe – zwłaszcza, jeśli połączy się je z czymś pysznym, np. nutellą i jagodami.

Jeśli o naleśniki chodzi, od zawsze znajdowałam się w tej grupie osób, które zjadają naleśniki na słodko (wersje wytrawne również jadam, nie powiem, że nie). Mam opracowanych kilka receptur, ale ta, którą podzielę się z wami dzisiaj, to moja ulubiona – chrupiące, lekkie placki z tego przepisu są cudownie smaczne, lekkie i delikatne, a zarazem sprężyste. Idealnie pasują do czekolady i owoców.

Do misy blendera przesiewam dwie szklanki mąki i wlewam dwie szklanki mleka, a następnie  szklankę wody gazowanej. Dodaję szczyptę soli i łyżkę cukru z wanilią, a następnie wbijam trzy jajka i wszystko miksuję. Pod koniec dodaję odrobinę oleju słonecznikowego, dzięki czemu nie dodaję tłuszczu podczas smażenia. Pierwszy naleśnik smażę na dobrze rozgrzanej żeliwnej patelni do naleśników (kupcie koniecznie, to będzie interes życia), którą smaruję lekko naoliwionym pędzelkiem. Usmażone placki przekładam nutellą (nie przesadzajcie z kremem, naleśniki wystarczy lekko posmarować od góry do dołu, nie dojeżdżając do boków) i posypuję jagodami, a później zwijam w rulonik i układam na dużym talerzu. To danie mistrzów, idealne na obiad, deser i kolację – fenomenalnie zwalcza wszystkie „jakby depresje” i sprawia, że świat staje się jakby piękniejszy.

Osobiście uważam, że bez naleśników ani rusz! Więc jeśli czujecie, że jakby depresja, że jakby nie tak – wyczarujcie coś pysznego i delektujcie się każdym smakiem. To my jesteśmy panami naszego życia i tylko od nas zależy, czy będziemy spijać śmietankę, czy też nie…

Buziaki o smaku nutelli,

M.

___

lista składników:  2 szklanki mąki pszennej, 2 szklanki mleka, szklanka wody gazowanej, szczypta soli, łyżka cukru z wanilią, 3 jajka, łyżka oleju słonecznikowego i odrobina leju do  smażenia

do podania: 1/3 słoika nutelli, miseczka jagód – świeżych lub mrożonych

(Visited 309 times, 1 visits today)

2 myśli na temat “Jakby naleśniki z nutellą i jagodami”

Skomentuj magda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Jak zostałam babą...

Kiedy byłam mała, wujek mówił do mnie „madlajn”, a ja powtarzałam z oślim uporem, że nigdy nie będę gotować, bo to dobre dla bab. Teraz jestem już dorosła i choć w myślach lubię nazywać się po wujkowemu, stałam się babą swojego dzieciństwa – nie wyobrażam sobie siebie bez smaków. [...]