Mimo wszystko słodko

W parku było tak ciepło, że nawet zimna lemoniada nie działała tak orzeźwiająco, jak powinna.

Sorry, taki mamy klimat, a ja mimo wszystko go lubię – bo mimo wszystko lubię życie. Siedząc na ostatniej zacienionej ławeczce i szukając na dnie torebki ołówka do zaznaczania znaków korektorskich, doszłam do wniosku, że swoją pracę mimo wszystko uwielbiam, a moją ulubioną sukienką jest mimo wszystko cudowna, królewska koronkowa sukienka z tiulowym dołem, w której zwracam powszechną uwagę (tego mimo wszystko nie lubię).

Bardzo nie chciało mi się pracować (wyjątkowo), ale mimo wszystko musiałam się trochę zmusić – termin oddania szarej książki do wydawnictwa zbliżał się nieubłaganie. I wtedy otworzyłam warsztat pracy, chlusnęłam ostatni łyk lemoniady prosto na własne, osobiste kolanko, a potem mimo wszystko jęknęłam z rozczarowania. Serio? I kiedy wreszcie stałam się panią sytuacji (królową po prostu), zerknęłam na ostatnią linijkę tekstu i wybuchnęłam szczerym śmiechem.

Usiadła i schowała dłonie w twarzy.

Siedziałam i śmiałam się coraz głośniej, starsze panie z naprzeciwka zerknęły na mnie z dezaprobatą, a starszy pan z psem pomachał mi serdecznie pomarszczoną dłonią. I wtedy pomyślałam, że mimo wszystko lubię ludzi.

A kiedy mimo wszystko przestałam trząść się ze śmiechu, poprawiłam zabawny błąd, bo w końcu lepiej schować twarz w dłoniach niż na odwrót (mimo wszystko).

Ten ciepły dzień był dla mnie bardzo ważny – przede wszystkim dlatego, że uświadomiłam sobie, że życie jest jednym wielkim mimo wszystko. Większość rzeczy robimy mimo wszystko, mimo wszystko często pojawia się w naszych myślach. I kiedy my nie dajemy rady, a wszystko dookoła koncertowo się pieprzy, mimo wszystko jest pięknie, bo życie naprawdę jest piękne.

Zamiast narzekać, mimo wszystko pomyśl, że żyjesz, że masz kogo kochać. A jeśli upieczesz cytrynowe ciasto drożdżowe na jogurcie naturalnym i będziesz miał co jeść, to już w ogóle będzie cudownie.

Więc – do pracy, rodacy!

Przesiejcie 500 g mąki, posólcie ją i zróbcie dołek. Wkruszcie 40 g świeżych drożdży, zasypcie je brązowym cukrem (100 g) i zalejcie je odrobiną ciepłego mleka. Dodajcie skórkę z cytryny, wyciśnijcie sok i dodajcie mały kubeczek gęstego jogurtu naturalnego (150 g). Roztopcie 80 g masła i dodajcie do ciasta, a potem wbijcie jedno duże jajko i wyróbcie elastyczne ciasto. Odstawcie je do wyrośnięcia na godzinkę, dobrze jest mimo wszystko przykryć je folią spożywczą, co by szybciej urosło, a brzuszki nie były głodne.

Kruszonka – klasyk. 200 g mąki, 100 g cukru i 130 g masła, do tego szczypta soli. Wyrobione palcami okruchy warto schłodzić w lodówce. A potem nagrzejcie piekarnik na 180°C (termoobieg) i przełóżcie ciasto na blachę wyłożoną papierem. Posypanymi mąką dłońmi rozklepcie pachnącą cytryną masę na prostokąt, a potem ułóżcie nań ostatnie w tym sezonie truskawki, pomalujcie całość jajem (przy pomocy, rzecz jasna, pędzla!) i zasypcie kruszonką w ogromnej ilości oraz brązowym cukrem dla dekoracji. Całość powinna piec się pół godziny, zaś później należy to mimo wszystko spożyć w miłym dla serca towarzystwie, popijając zimnym mlekiem.

Mimo wszystko kochajcie życie – bo ono kocha Was mimo wszystko,

M.

____

lista składników na ciasto: 500 g mąki pszennej, szczypta soli, 40 g świeżych drożdży, 100 g brązowego cukru, cytryna, 50 ml mleka, 150 g gęstego jogurtu naturalnego, duże jajko, 80 g masła

kruszonka: 200 g mąki pszennej, 100 g cukru, 130 g masła

dodatkowo: truskawki (lub jakiekolwiek inne owoce), brązowy cukier

(Visited 168 times, 1 visits today)

7 myśli na temat “Mimo wszystko słodko”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Jak zostałam babą...

Kiedy byłam mała, wujek mówił do mnie „madlajn”, a ja powtarzałam z oślim uporem, że nigdy nie będę gotować, bo to dobre dla bab. Teraz jestem już dorosła i choć w myślach lubię nazywać się po wujkowemu, stałam się babą swojego dzieciństwa – nie wyobrażam sobie siebie bez smaków. [...]