Malinowa owsianka z pudełka
Od jakiegoś czasu regularnie się gubię.
Idę na targ i znikam między wąskimi alejkami, chłonąc zapachy letnich owoców, kiszonej kapusty i kiełbasy od chłopa ze wsi. Łatwo odróżnić, kto zwozi z giełdy, a kto sprzedaje, co ma. Chce mi się śmiać na widok długich szklarniowych ogórków, kiedy mamy najlepszy czas na polne.
Zapach, kolor, smak – wszystko miesza się ze sobą jak w tyglu, kiedy podejmujesz poważne życiowe decyzje. Które wiśnie będą słodsze? Truskawki? Morele na dżem? Gdzieś ktoś się spieszy, ktoś kogoś potrąca. Kątem oka łapię przepiękne pomidory bawole serca – babcia miała takie na działce. Słucham, że tylko osiem złotych kilo, i oglądam groszek cukrowy za czterdzieści. Złotych kilo.
Targ w Poznaniu to cudowna rosyjska ruletka – dużo luda, wszyscy się drą, możesz trafić na prawdziwego pomidora i takiego z hurtowni, który przebył do Twojej siatki długą drogę prosto z Hiszpanii. Wiecie, co sobie myślę? Fascynuje mnie to, ile historii nosi każdy z nas. Planów, marzeń, kompleksów, uczuć, miłości i nienawiści. Pakujemy wszystko do pudełka i tłamsimy w sobie, a potem spacerujemy na targu i po prostu kupujemy śliwki. Pytamy, czy ogórki niepryskane, rozmawiamy z sąsiadką, że córka poleciała do Anglii i kogoś tam ma. Ale nie powiemy osobie, której nie znamy, że w cholerę mamy dość, że łeb pęka, że nic mi w życiu nie wyszło, że żałuję, że wiele lat temu… A w ogóle to cmoknijcie mnie wszyscy, cześć.
Na targu inni chodzą, ja przystaję. Biorę do ręki malutkie, kształtne morele i natychmiast je odkładam, bo pani już wisi nade mną z woreczkiem, a ja chcę kupić owoce gdzieś indziej. Inni się spieszą, ja zwalniam. Inni narzekają, ja słucham. Inni chowają, ja się nie uzewnętrzniam. I tylko sobie myślę, że kiedy spotykają się ludzkie historie – kiedy stają wobec siebie ludzie i ich uczucia, marzenia, plany, niespełnione obietnice – to potrzeba dla tego wszystkiego trochę szacunku.
Lubię chodzić na targ. Na targu dzieją się cuda – święte wnętrze człowieka z pudełkiem ukrytych miłości, nienawiści, oczekiwań i nadziei – zderza się z wiejskimi jajami od szczęśliwych kur i kłóci o cenę włoszczyzny.
Wracam spokojna, wyciszona, przeglądając swoją ukrytą szufladę w sercu. Niosę koszyczek malin, jest dziewiąta, słońce wisi już całkiem wysoko, a ja wchodzę drewnianymi starymi schodami do mojego mieszkania i idę prosto do kuchni. Odmierzam sześć łyżek górskich płatków owsianych, dolewam 300 ml mleka, łyżkę miodu malinowego (ależ on podkręca malinowy smak!) i łyżeczkę drobno zmielonych migdałów. Kiedy owsianka się gotuje, walczę z ekspresem i w końcu staję z filiżanką mocnego espresso przy oknie. Zaraz rzucę się w wir pracy i obowiązków, więc łapię chwilę, chłonę spokój. Układam sobie myśli w głowie i kiedy juuuuż mam, owsianka też już jest (pod koniec gotowania trzeba ją częściej mieszać).
Ładny talerzyk, dużo malin, trochę słodkiego banana, ukochana łyżka z żołędziowym końcem, która też ma swoją historię.
Swoje pudełko.
Ale o tym – kiedy indziej.
Zróbcie, drodzy, malinową owsiankę i przejrzyjcie swoje pudełka. Albo idźcie na targ dla ludzi i dla siebie, a nie dla zakupów – kiedy inni przyspieszą i podepczą szufladki, Wy zwolnijcie i…
M.
_____
lista składników – 60 g płatków owsianych górskich, 300 ml mleka, łyżka miodu malinowego, łyżka drobno zmielonych migdałów, garść malin, pół banana
Olga Kłos says:
Z pudełka? Jadłabym! Uwielbiam owsianki, a taka z malinami to już w ogóle… Przepyszna. 🙂
magda says:
😉
Bookendorfina Izabela Pycio says:
Ale smaku sobie narobiłam, teraz już nic, tylko delektować się taką owsianką. 🙂
magda says:
Polecam, na drugie jak znalazł!
M. says:
Przepiękny wpis <3
magda says:
<3 Ach! Piękne dzięki!
Karolina says:
Jakiego miodu?
magda says:
Malinowego 😉
wielopokoleniowo says:
Z malinką to wszystko bym zjadła 😉
Viola says:
Owsianka z malinami – pychotka , zaserwuje sobie jutro z rana 🙂
Marina says:
Chciałabym uciec od świata i chociaż kilka razy w tygodniu móc zwolnić… Chociażby pójść na targ i poczuć to, co opisujesz. Niestety z moją pracą takie wypady zdarzają mi się coraz rzadziej. A na śniadanie uwielbiam płatki z różnymi dodatkami. Za owsianką niestety nie przepadam 🙂
Danka says:
W dzieciństwie obrzydzilo mi wszelki rodzaj i smak owsianki:-) Nie wiem czy sie skusze.