Francuska rozkosz
mamie – za inspirację
***
Najlepszych ludzi nie trzeba szukać, żeby ich znaleźć.
To oni znajdą Ciebie.
Odnajdą mimo przeciwności, wiatru wiejącego w twarz i masła spadającego na podłogę tłustą stroną. Odszukają, odkopią ze sterty kompleksów, wad i słabości, powiedzą, że chcą z Tobą być – no i będą. A potem nie znikną z pierwszym lepszym autobusem, ale będą na wyciągnięcie ręki, tak rozkosznie blisko i zarazem daleko, żebyś mógł zachować zdrowy egoizm i komfort bycia z samym sobą.
Nie szukaj ludzi na siłę, nie zabiegaj o czyjąś uwagę. Nie kłam, że kochasz soul, kiedy go nie kochasz, nie zmuszaj się do zjedzenia grasicy, kiedy masz ochotę na burgera, i nie maluj ust na różowo, bo on lubi róż. Bądź sobą i niech to bycie stanie się Twoim mottem, a kiedy uda Ci się polubić siebie i uświadomisz sobie, że jesteś wartościowy z wszystkimi niedociągnięciami i wspaniałościami, wszystko się poukłada.
I wtedy Cię znajdą.
Wytrwali – najukochańsi, najlepsi. Starsi bracia i młodsze siostry, młodsi panowie i starsze panie, bliscy i zaledwie znajomi. Wielkie miłości bez rozczarowań, co to będą rozwiązywać krzyżówki przy kuchennym stole za lat pińććset sto dziwińćset, oraz krótkie znajomości z kolacją i bez śniadania, które skończyły się, zanim zdążyły się zacząć. Wszyscy, którzy pojawili się w Twoim życiu, żeby coś zmienić, skłonić Cię do działania, do podjęcia decyzji, przewartościowania poglądów.
Zapamiętaj, mały człowieku w wielkiej otchłani świata, że nie ma przypadków i nikogo nie poznaje się bez powodu. Na Twojej drodze pojawią się osoby i osóbki. Jedni zostaną, a inni odejdą – ludzie mają tendencję do odchodzenia bez pożegnania, a przynajmniej bez przygotowania na to, że może zechcą zmienić port… albo wymiar. I musisz się do tego przyzwyczaić – choć serce za każdym razem będzie krwawić, będziesz stawał się mocniejszy.
To jest – dojrzewanie.
I w pewnym momencie uświadomisz sobie – mocno, tkliwie – że otaczają Cie osoby, które chcą przy Tobie być, ale nie muszą. Chcą, ale nie muszą. Chcą. Choć. Nie. Muszą.
I jeśli tak będzie, wygrasz życie.
***
Miło jest wygrywać, ale równie miło jest jeść – zwłaszcza cudowne, mięciutkie, fenomenalne, rozkosznie rozkoszne tosty francuskie z najlepszej chałki drożdżowej z kruszonką potraktowane masłem, sosem ze śmietany i bogactwem letnich owoców. To przepyszne danie nada się na najszybszy obiad świata (zrobienie tostów trwa dziesięć minut, szanowni państwo, i ani sekundy więcej!), nada się na deser, nada się na kolację, no i na śniadanie też się nada. Po prostu tosty francuskie się nadają, więc koniecznie trzeba je jeść przynajmniej raz w tygodniu, no ewentualnie siedem.
Przygotowanie mistrzowskich tostów jest proste i nieskomplikowane. Wystarczy nam czerstwa chałka drożdżowa z kruszonką sztuk jeden – w wersji dla wymagających polecam upiec chałeczkę z tegoż przepisu (uwaga, klik), a w wersji dla szanujących swój czas polecam udać się do dobrej cukierni. Pamiętajcie, że najlepiej sprawdzi się czerstwe ciasto – pokroi się bez problemu i pięknie wchłonie masę jajeczną, a po usmażeniu będzie cudownie miękkie w środku i fantastycznie zrumienione z zewnątrz.
W misce roztrzepujemy jajko sztuk jeden z mlekiem (łyżek sztuk cztery). Dodajemy trochę soli, jak przykazała babcia, kroimy chałkę w przyzwoitej grubości plastry i paplamy je w masie, aż ślicznie napiją się jajami z mlekiem. Na patelni rozpuszczamy masło i podsmażamy chałkę na rumiano z dwóch stron, systematycznie rozpuszczając kolejne partie masełka.
Podajemy z lekko ubitą śmietaną – tak tyle o ile – i świeżymi owocami, choć można też wykorzystać zimowe zapasy. Ci, co to na diecie, niech wymienią śmietanę na jogurt, też będzie pysznie. U mnie na talerzu pojawiły się mrożone maliny rozpuszczone w rondlu, pierwsze truskawki z pola (niestety, nie mojego) oraz borówki (dla koloru).
Tosty są pyszne, pyszniutkie. Tak pyszniutkie, że hej. Takie tosty warto zrobić komuś, kto jest przy Was, choć nie musi. Ale chce…
____
lista składników – podstawa: pół czerstwej chałki drożdżowej z kruszonką, 4 łyżki mleka, jajko, odrobina soli, 4 łyżki masła (po jednej na tost, ja smażyłam każdy oddzielnie)
dla chętnych: mały kubeczek śmietanki 30%, pół łyżki cukru pudru, owoce – parę truskawek, borówki, maliny
PS Zimą nieocenione są prażone jabłka, ale chyba nie muszę Wam tego mówić!
maximama says:
uwialbiam to danie, choc nie wiedziałm, że tak się nazywa. Aż chyba zrobię sobie dziś
Patrycja Sobolewska says:
No wiesz co kochana, pokazujesz mi tutaj takie smakołyki 🙂
magda says:
To poczyń tosty na drugie śniadanie! 😉
G says:
Cudowny wpis. Nic więcej do dodania.
magda says:
Dzięki… 😉
Kamila says:
Wierzę, że wszystko co nas spotyka, czego doświadczamy (dobrego i mniej), ludzie których poznajemy (choćby przelotnie), kształtują naszą świadomość, tworzą fragmenty nas i zawsze są dla nas lekcją. Dlatego zrobię dziś tosty z chałki, pierwszy raz w życiu 🙂 Fantastycznie mi się czytało – dziękuję!
magda says:
Bardzo się cieszę, dziękuję i smacznego 🙂
Karolina says:
Osz matko, ale mam smaka. A właśnie postanowiłam dopiero co upiec chałkę z przepisu z ABC Thermomixa, którym się cieszę od niedawna i jeszcze mam masę przepisów do wypróbowania. Jesli mi coś chałeczki zostanie – robie tosty!
magda says:
Koniecznie! Naprawdę warto! :*
ladymamma.pl says:
Wyglądają obłędnie! Nie jadłam jeszcze śniadania więc wiesz pewnie co czuję…?! ;P
magda says:
Wiem! Koniecznie trzeba coś przekąsić ^^
Ewelina says:
Kolejna inspiracja! Tym razem mam ochotę na gofry w takim wydaniu. 🙂 pozdrawiam serdecznie i
magda says:
Bardzo się cieszę i pozdrawiam 🙂