Tarta z punktu widzenia Oreo

Czasem tak jest, że zachowujemy się jak beznadziejni egoiści.

Nie widzimy nic ponad czubek własnego nosa. Skupiamy się na tym, że to nam jest źle, że to my mamy za mało szczęścia w życiu (nie wierzę w szczęście, ale o tym przy okazji). Koncentrujemy całą percepcję na własnej niedoli i gorzkim losie pełnym łez i trosk wszelakich. Po prostu nie myślimy. Powtórzę to brutalnie, będę bezwzględna – nie myślimy. W ogóle. Ani. Ani. Ani. Ani trochę.

Widzimy to, co widzieć chcemy. Oceniamy tak, jak nam wygodnie. Jesteśmy bezwzględni. Nie patrzymy na kontekst, nie ma dla nas drugiego człowieka. Liczymy się tylko my i nasze spojrzenie, nasze czarno-białe widzenie świata. To straszne myślenie, w którym nie ma miejsca na dobro. Każdy bezdomny staje się śmierdzącym pijakiem, który sam się stoczył, sam sobie zasłużył. Znajoma z nową torebką wywołuje spazmy zazdrości – bo przecież ma szczęście! A może nie ma szczęścia? Może pracowała, kiedy Ty siedziałeś w pokoju i myślałeś o swojej niedoli…?

Życie nie jest łatwe, nikogo nie oszczędza. Każdy ma swoje troski, każdy ma swoje zmartwienia. I każdy ma swój punkt we wszechświecie, z którego określona sprawa wygląda jakoś inaczej, jakoś osobiście. Każdemu z nas wydaje się, że to, co nas dotyka, to jest tak niesamowicie wyjątkowe, że klękajcie narody i nagrywajcie seriale dla telewizji. To co, że sąsiadkę z czwartego zalało! A nam wysadziło odpływ w kuchni, o! I kto lepszy, kto da więcej, kto wygra walkę na nieszczęścia…?

Myślicie pewno, że to bardzo smutny wpis. Wprost przeciwnie! Chcę Wam uświadomić, że niewiele trzeba, żeby być szczęśliwym. Wystarczy się wyzbyć tego nieszczęśliwego myślenia i uwolnić z więzienia, w którym zamykamy się na własne życzenie. Przestań myśleć o sobie i skupiać się na tym, co dzieje się w Twoim życiu. Pomyśl o drugim człowieku. Uświadom sobie, że nie jesteś sam, że każdy z nas tworzy swoją własną historię, a to, co powinieneś dać światu, to przede wszystkim bezwzględny szacunek.

A kiedy sobie to uświadomisz, wyjdzie słońce i zaśpiewają słowiki, a Ty będziesz mógł oddać się pieczeniu tarty z ciasteczkami Oreo. To ten typ słodkości, który robi lepiej niż dobrze – kruche, rozpływające się w ustach ciasto straciatella, kwaskowate porzeczki, dwie masy, świeże truskawki (to nic, że prosto z Hiszpanii…) i dwanaście ciasteczek – tyle trzeba, żeby olśnić znajomych, zrobić ładne zdjęcia na Instagrama i uraczyć kubki smakowe!

Polecam formę do tarty z wyjmowanym dnem, która ułatwia życie. Zakupiłam ją byłam w Iłkei (mawiam tak, błąd zamierzony). Dokonałam tejże inwestycji, gdyż wcześniej byłam właścicielką tarty bez tegoż dna. W sensie – forma była kompletna, jednoczęściowa. I za nic nie szło wyjąć z niej ciasta! Ile to się namordowałam! Namęczyłam! Ileż to słów padło, które paść nie powinny! Ale jestem na tyle rozgarnięta, że nigdy więcej nie powtórzyłam tego błędu. Tarty na słodko należy piec w formie z wyjmowanym dnem – to główna zasada, którą należy przestrzegać w pieczeniu tart. Amen.

Tak więc smarujemy te dwuczęściowe naczynko masłem. Do miski przesiewamy dwie czubate szklanki mąki pszennej, dodajemy szczyptę soli i ¾ szklanki pudru, szorujemy dwa jaja i zdajemy sobie sprawę, że nie mamy ani funia kakao w szafce. Wówczas wpadamy na pomysł, że zrobimy ciasto straciatella i ścieramy pasek gorzkiej czekolady. Pełni wiary w sens poczynań, dodajemy pokrojone w kosteczkę masło (180 g), wbijamy dwa jaja i wyrabiany palcami elastyczne ciasto. W razie przesadnej miękkości polecam podsypać masę mąką, ale z umiarem. Ciastem wylepiamy brzegi (bez żadnego chłodzenia, szanujmy czas). Najwięcej uwagi poświęcamy bokom – robimy to naprawdę starannie i precyzyjnie, żeby tarta ładnie wyszła. Wykładamy na blachę papier (tak, na ciasto) i wsypujemy dużo fasoli, która posłuży za obciążenie. Pieczemy 15 minut w 190°C, po czym zdejmujemy fasolkę i dopiekamy następny kwadrans. Wyjmujemy ciasto, parzymy się w palec, nadgryzamy odłamany fragment i jesteśmy pewni, że tarta będzie miała obłędny spód!

Kiedy tarta się chłodzi, wlewamy do misy miksera śmietankę (400 ml) 30%, dodajemy pół kilograma serka mascarpone, cztery czubate łyżki pudru i mały, gęsty jogurt naturalny. Całość miksujemy na wysokich obrotach – masa będzie gęsta, przyjemnie słodka, ale z lekko jogurtowym posmakiem, delikatnie śmietanowa. Pyszna! Schładzamy ją i doprowadzamy kuchnię do stanu używalności.

Z masy śmietanowej odkładamy cztery czubate łyżki, dodajemy do nich dwa małe jogurty o smaku czarnej porzeczki i cztery łyżki domowego dżemu z porzeczki. W szklaneczce rozpuszczamy łyżeczkę żelatyny w odrobinie wrzątku i dokładnie mieszamy, co by żelatyna się rozpuściła i nie spaprała nam masy porzeczkowej! Kiedy emulsja będzie gładka, wszystko ślicznie łączymy i mamy kremik numer dwa.

Zostało tylko pokrojenie ciasteczek na połówki. Część się pokruszy, spokojna głowa, nie ma się czym stresować! Truskawki myjemy i kroimy na pół i jesteśmy już gotowi do dekory. Na spodzie tarty rozprowadzamy równomiernie dżem z czarnej porzeczki (6 łyżek, mniej więcej). Na konfiturę wylewamy tężejącą masę porzeczkową, a następnie przekładamy jogurtową śmietanę do rękawa cukierniczego i wyciskamy ozdobną tylką na tartę. Wyrównujemy nożem do ciast i wyciskamy śliczne stożki po bokach. Dekorujemy połówkami Oreo i truskawami, układając na przemian i powstrzymując ślinotok. Pokruszone ciacha można wysypać na środek, ale nie trzeba, jeśli nie chcecie niszczyć efektów estetycznych.

Tartę niestety trzeba dobrze schłodzić – jakieś cztery godziny. To genialne ćwiczenie cierpliwości i katusze dla ślinianek, ale na niektóre rzeczy w życiu naprawdę warto czekać…! I kiedy odczekacie swoje – Wy na szezlongu, ślinianki gdzieś w buzi, a tarta na półce w lodówce, przekonacie się, że jej smak jest naprawdę doskonały. Kochani, upieczcie to cudo i poznajcie niebiańską kompilację porzeczek, śmietany, ciasta z nutą czekolady, truskawek i ciasteczek Oreo – to połączenie, które musi smakować. Z każdego punktu widzenia. Serio!

Cała w okruchach,

M.

______

ciasto: 2 czubate szklanki mąki pszennej, pasek gorzkiej czekolady startej na tarce, ¾ szklanki cukru pudru, szczypta soli, 180 g zimnego masła, 2 jajka

masa śmietanowa: 500 g mascarpone, 2 małe śmietanki 30% (łącznie 400 ml), mały i gęsty jogurt naturalny, 4 łyżki cukru pudru

masa porzeczkowa: 4 czubate łyżki masy śmietanowej, 2 jogurty z czarnej porzeczki, 4 łyżki dżemu z czarnej porzeczki, czubata łyżeczka żelatyny rozpuszczona w gorącej wodzie

dodatkowo: 6 łyżek dżemu z czarnej porzeczki na spód tarty, parę średniej wielkości truskawek do dekoracji i 12  ciasteczek Oreo (3 opakowania)

(Visited 331 times, 1 visits today)

17 myśli na temat “Tarta z punktu widzenia Oreo”

Skomentuj Beata Herbata Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Jak zostałam babą...

Kiedy byłam mała, wujek mówił do mnie „madlajn”, a ja powtarzałam z oślim uporem, że nigdy nie będę gotować, bo to dobre dla bab. Teraz jestem już dorosła i choć w myślach lubię nazywać się po wujkowemu, stałam się babą swojego dzieciństwa – nie wyobrażam sobie siebie bez smaków. [...]